kontakt@karate.nsacz.pl

Karate

Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat obserwujemy stały wzrost zainteresowania sportami walki. Spośród wielu dyscyplin tej dziedziny kultury fizycznej, na szczególną uwagę zasługuje karate. Obecnie liczba ćwiczących tę sztukę walki wynosi około 40 milionów ludzi w 140 krajach. Od wielu lat karate wymyka się spod jednoznacznej definicji, czym naprawdę jest. W zależności od interpretacji instruktora może być rozumiane jako dyscyplina sportu, sztuka samoobrony, albo metoda rozwoju duchowego dokonywanego przez ćwiczenia koncentracyjno – oddechowe. Dodatkową trudnością w jednoznacznej klasyfikacji tego systemu jest to, ze dzisiaj istnieje kilkaset różnych szkół karate, rzesze instruktorów, nowo otwierane szkoły i nowe nazwy, powiększają się z dnia na dzień. W tej sytuacji niniejszy referat ograniczy się jedynie do analizy najstarszej szkoły Karate Okinawańskiego – Shorin-Ryu. Będzie też próba porównania treningu tradycyjnego do dziś praktykowanego na Okinawie z nowymi tendencjami, które utrwaliły się w państwach europejskich.

Kolebką karate jest Okinawa, największa wyspa archipelagu Ryukiu położonego na Oceanie Spokojnym. Dwa miliony mieszkańców, klimat podzwrotnikowy. Jej położenie geograficzne pomiędzy Japonią, Chinami a Tajwanem zadecydowało o rozwoju specyficznej kultury i przebiegu historii. Sztuki walki, które powstały z podstawowego ludzkiego instynktu samoobrony przybrały wiele form. Boks i zapasy powstały na zachodzie, kempo przyszło ze wschodu, podczas gdy judo, kendo i aikido zrodziły się w Japonii. Okinawańczycy rozwinęli swoją własną, unikalną sztukę samoobrony – TE – to znaczy dosłownie ręce. TE – rozkwitło podczas złotego wieku kultury królestwa Ryukiu, za czasów panowania króla Sho Hashi w XV wieku, Byt to czas bogatej kulturowej więzi pomiędzy Okinawą a innymi krajami Azji, w szczególności z Chinami. Tak więc pierwotna sztuka samoobrony określana w tamtych czasach na Okinawie jako – TE – formowała się z połączenia rdzennych okinawańskich technik walki z elementami zapożyczonymi z chińskiego boksu.

Dynamiczny rozwój sztuki walki w XV i XVI wieku na Okinawie spowodowany był koniecznością obrony wyspy przed Japońskimi piratami zwanymi WAKO. Jednak największy postęp w doskonaleniu technik walki nastąpił w chwili podbicia wyspy w roku 1609 przez Japoński klan Satsuma i okupacji wyspy trwającej ponad 250 lat, podczas której japończycy wprowadzili na wyspie zakaz używania wszelkiej broni oraz praktykowania sztuk wojennych.

Pomimo rygorystycznego egzekwowania tego zakazu sztuka – TE – nie zaginęła. Ćwiczono w sekrecie, nocą, w odległych miejscach, przekazując wiedzę w klasie samurajów Z ojca na syna. W związku z tajemną nauką – TE -nie istnieją żadne dokumenty wskazujące wyraźnie klasyfikacje (podziały) różnych stylów i typów karate podczas lat jego formowania w XVII i XIII wieku. Stopniowo jednak karate podzieliło się na trzy główne grupy – Shuri-te ćwiczone przez ludzi zamieszkujących okolice królewskiego miasta Shuri – Naha-te skupione wokół rybackiej wioski Naha oraz Tomari-te uprawiane w wiosce Tomari położonej pomiędzy Shuri i Naha.

Z końcem panowania klanu Satsuma w roku 1875 i oficjalnym uznaniem Okinawy jako część Japonii, skończyła się potrzeba ukrywania sztuki – TE. W 1905 roku dzięki staraniom Anko Itosu, jednego z najwybitniejszych karateków, sztuka samoobrony trafia do szkół państwowych jako element wychowania fizycznego. Od tego momentu możemy mówić o powstaniu karate sportowego.

W roku 1922 po raz pierwszy dwóch mistrzów Gichin Funakoshi i Choki Motobu pojechało do Tokyo i Osaki w celu zaprezentowania okinawańskiej sztuki walki. Japońska opinia publiczna entuzjastycznie przyjęła pokazy mistrzów. W konsekwencji w 1931 roku karate zostało oficjalnie uznane przez Nippon Butoku Kai – organizację powołaną do rozpoznawania i systematyzowania sztuk walki w Japonii.

Wprowadzanie karate do Japonii rozpoczęło upowszechnianie tej sztuki walki na cały świat. W tamtych czasach okinawańska sztuka samoobrony zwana była albo To-Te – (chińskie ręce) lub kara-te (puste ręce). W latach trzydziestych karatecy domagali się ujednolicenia nazwy tej sztuki samoobrony. W 1936roku na spotkaniu zorganizowanym przez Chofu Ota – naczelnego redaktora gazety „Shinpo Press” wszyscy wielcy okinawańscy mistrzowie uznali, że sztuka powinna nazywać się karate, znaczy „sztuka samoobrony pustymi rękami” lub „sztuka samoobrony bez użycia broni”.

Po zakończeniu II wojny światowej Administracja Stanów Zjednoczonych w Japonii wydała zakaz trenowania judo i kendo, które, jak uważano, nauczane były w celu popierania militaryzmu. W wyniku tego młodzi japończycy chcąc kultywować tradycje przodków entuzjastycznie rozpoczęli ćwiczenia karate i aikido. Inną równie ważną przyczyną wzrostu zainteresowania karate był fakt, ze trening nie wymagał użycia dodatkowego sprzętu. Było to korzystne ze względu na panującą wówczas trudną sytuację ekonomiczną kraju. W większości przypadków każde wyposażenie, nie tylko dla sztuk walki ale i dla innych sportów nie było osiągalne. Tak więc czasy były korzystne do zaistnienia karate w nowej erze, Dostrzeżone szybko przez cudzoziemców, dobrze zorganizowane, skupione wokół Ośrodków Akademickich w Japonii szybko wypłynęło na areny światowe. aby dorównać pozycji takich międzynarodowych sportów jak boks, zapasy, judo i aikido. Szybko jednak pojawił się poważny problem braku w Japanii odpowiedniej ilości dobrze wykwalifikowanych mistrzów karate. którzy przeprowadzili się w latach trzydziestych do Japonii. a po wojnie zostało ich tylko kilku. Przyczynami braku odpowiedniej kadry instruktorskiej były zniszczenia wojenne, przerwa w uprawianiu tej dyscypliny sportu w czasie wojny oraz stosunkowo krótka historia karate w Japonii. Te okoliczności spowodowały powstanie niezwykłego zjawiska w Japonii, a mianowicie pojawieniu się tzw. „błyskawicznych instruktorów” posiadających niedostateczne kwalifikacje. Pod ich kierunkiem niemożliwa była nauka karate w sposób tradycyjny, prowadzony wcześniej na Okinawie, wymagający lat starannej i sumiennej nauki tzw. kata. Dlatego instruktorzy ci uciekali się do barwnych, pokazowych metod i technik walki, których każdy mógł się nauczyć bez tradycyjnego, długotrwałego i pilnego trenowania. W ten sposób- stopniowo dokonał się podział karate na dwa systemy. Stary okinawański nazywany tradycyjnym reprezentowany przez szkoły wywodzące się ze styli Shuri-te (Shorin-ryu) i Naha-te (Goju-ryu) oraz japonski, tzw. karate zmodernizowane reprezentowane głównie przez styl Shotokan.

Bitwa o Okinawę w 1945 roku zakończyła się klęską Japonii i opanowaniem wyspy przez Amerykanów. Po zakończeniu wojny Okinawa powstała pod administracją rządu USA aż do roku 1972. Spowodowało to prawie całkowitą izolację mieszkańców wyspy. Karate Okinawańskie, najcenniejsze dobro kultury tej niewielkiej wyspy, na okres dwudziestu siedmiu lat zostało pozbawione możliwości kontaktu ze światem. Jednocześnie był to okres największej- ekspansji japońskiego stylu Shotokan w krajach Europy Zachodniej, w Ameryce i Australii. Okinawańscy mistrzowie z zazdrością obserwowali rozwój zmodernizowanego karate, które dzięki postawieniu nacisku na rywalizację sportową, zyskiwało miliony nowych entuzjastów. Sami pozostając na marginesie życia ówczesnego świata, nie widząc możliwości nawiązania szerokiej rywalizacji sportowej, zwrócili się w kierunku tradycji, widząc w ćwiczeniu karate aspekt rozwoju duchowego. Kształcenie karate na Okinawie od momentu wprowadzenia go w 1905 roku do programu szkół, aż po dzień dzisiejszy wygląda bardzo podobnie. Nauka karate w ramach lekcji wychowania fizycznego objęto wszystkich uczniów szkół państwowych. Po ukończeniu szkoły dobrze już „uformowany” karateka może rozpocząć trening w „dojo” wybranego przez siebie mistrza. Taka droga własnego rozwoju, która jednocześnie stała się pielęgnowaniem kultury wyspy i utrwaleniu tożsamości narodowej, stała się dla Okinawańczyków sprawą honoru.

Trening w „dojo” okinawańskich mistrzów rożni się zasadniczo od sposobu ćwiczenia w szkołach tzw. japońskiego karate. Przypomina trening z czasów okupacji wyspy przez klan Satsuma, kiedy najważniejszym celem było przekazanie z ojca na syna, dragą żmudnego treningu, nie tylko sprawności fizycznej, ale również ducha odwagi, męstwa, samokontroli i przede wszystkim pokory, uważanej przez okinawańczyków za najwznioślejszą postawę człowieka. Realizowane jest to poprzez ćwiczenie w małych grupach. Liczba ćwiczących wynosi zwykle kilka osób, a trening odbywa się w małych salach znajdujących się w domu mistrza. Podstawą zajęć jest wielokrotne powtarzanie ruchów „kata”, oraz ich interpretacji czyli bunkaju. Codzienny trening jednego „kata” może trwać przez wiele lat, nie ma tu żadnego pośpiechu czy zniecierpliwienia. Adept karate powinien perfekcyjnie opanować nie tylko wykonywanie samego „kata”, ale również musi wykazać się umiejętnością zastosowania zawartych w nim technik w wolnej walce.

Uzupełnieniem tych z pozoru monotonnych ćwiczeń jest ciągła praca nad „fizycznym wzmocnieniem” ciała tzw, „utwardzeniem”, czyli wyrobieniem dużej odporności na uderzenia. Położenie nacisku na osiągnięcie tego celu jest chyba obecnie najbardziej charakterystyczną cechą najstarszego stylu karate Shorin-Ryu.

Realizowane jest to poprzez codzienny trening uderzeń w makiwarę, wzmocnienie mięśni przez ćwiczenia z tradycyjnymi przyrządami takimi jak Chischi, kongoken., tan, sanchin gami, oraz przez ćwiczenie z partnerem tzw. kote-kitae, które polegają na wielokrotnym naprzemiennym blokowaniu i zadawaniu pojedynczych uderzeń. Trening karate na Okinawie kończy się w sposób dla nas absolutnie nietypowy- Mistrz częstuje herbatą, słodkimi ciasteczkami, a każdy uczeń ma możliwość indywidualnej rozmowy z nauczycielem, który w ten sposób wytwarza pomiędzy ćwiczącym prawdziwie rodzinną więź.

Taka relacja pomiędzy mistrzem a uczniem, indywidualne podejście do każdego ćwiczącego niestety jest obecnie rzadko spotykane poza Okinawą. Model treningu,” rozpowszechniony w latach 50 i 60 przez Japończyków, a który niestety bezkrytycznie został przejęty przez niektóre zagraniczne szkoły był całkowicie inny. Mistrz Shoshin Nagamine w swojej książce pt. ,,Karate Shorin-Ryu” opisuje, że w wielu szkolnych japońskich klubach stosunek karateków ze starszymi stopniami do młodszych, był jak dowódców do żołnierzy w starym japońskim wojsku, gdzie dominowała brutalność.

W klubach tych panowała zasada, według której nowoprzyjęty traktowany byt jak niewolnik, uczeń drugiego roku jak feudalny japoński chłop, a senior jak Bóg. Błędne rozumienie odwagi i honoru, które nie pozwalało po prostu wycofać się z uprawiania karate bez odbycia ostatniego, specjalnie okrutnego treningu tzw. Shigoki, doprowadziło 18 lipca 1970 roku do zabicia jednego z członków szkolnego klubu w Tokio, W hierarchii szkolnego klubu karate zapomniano o humanizmie, o okinawańskich ideach walki TE. Ten skrajnie negatywny przykład wskazuje jak wiele zależy od instruktora. Szybki, spektakularny cel osiągnięcia jedynie zwycięstwa sportowego, czy po prostu małostkowa chęć zarobienia pieniędzy przez tworzenie zbyt licznych grup ćwiczących nie powinno przysłonić prawdziwego celu karate – formowaniu człowieka sprawnego fizycznie, zdrowego, odważnego a jednocześnie rozsądnego, pełnego pokory, o dojrzałej i bogatej osobowości. Na koniec pozostaje jeszcze odpowiedzieć na jedno pytanie: czy tradycyjny trening prowadzony na Okinawie, przy użyciu archaicznych przyrządów, monotonny ukierunkowany na rozwój ciała poprzez kładzenie nacisku na wartości duchowe, w dzisiejszych czasach może zapewnić sukces sportowy?

Odpowiedzi dały wyniki światowego turnieju karate, który odbył się w Naha na Okinawie w dniach 21 – 25.08.1997 roku.

Po raz pierwszy w historii karate spotkali się zawodnicy z 64 różnych światowych organizacji. Ogółem startowało 1677 zawodników reprezentujących 52 kraje. Zawody odbyły się w specjalnie wybudowanym nowoczesnym kompleksie Okinawa Prefectual Budokan.

W tym turnieju 70 osobowa ekipa Okinawy zdobyła w 11 rozgrywanych konkurencjach: 8 złotych medali, 6 srebrnych i 8 brązowych. Dominacja mieszkańców Okinawy w konkurencji „kata” była miażdżąca . W Kata” seniorów mężczyzn i kobiet oraz juniorów chłopców i dziewcząt wszystkie miejsca na podium zajęli okinawańczycy.

W kata mężczyzn jedynie Brazylijczyk – Sergio Tuda zajął 3 miejsce, a w „kata” kobiet Argentynka i Brazylijka uklasowały się na 2 i 3 miejscu. Te rezultaty z pewnością są wynikiem specyficznego treningu prowadzonego na Okinawie, który jak wcześniej podkreślałem ukierunkowany jest na ćwiczenie w tradycyjny sposób głownie ruchów „kata”. Inaczej przedstawia się sytuacja w konkurencjach wolnej walki. Tutaj jedynie w kategorii do 170 cm wzrostu zwyciężył zawodnik okinawański. Pozostałe kategorie – kumite mężczyzn powyżej 170 cm, kumite kobiet i juniorów zwyciężyli zawodnicy innych Państw.

Wynika z tego, ze osiągnięcia instruktorów Państw Zachodnich w prowadzeniu treningu sportowego, ukierunkowanego na odniesienie zwycięstwa w konkurencjach wolnej walki w niczym nie ustępują a być może przewyższają tradycyjny, jednostronny trening okinawański. Solidne przygotowanie teoretyczne, oparcie się na wiedzy z zakresu fizjologii i psychologii sportu – uzupełnia model treningu tradycyjnego – daje szersze możliwości rozwoju w tzw. karate sportowym – Ale czy tak naprawdę w tej sztuce walki o to chodzi? Trudno znaleźć odpowiedź na to pytanie. Co jest lepsze, co przynosi większą korzyść.

Karate wymyka się z jednoznacznej definicji czym naprawdę jest. W zależności od interpretorów może być rozumiane jako sport, sztuka samoobrony albo droga wewnętrznego duchowego rozwoju. Jednym słowem prawie każdy może znaleźć w nim cos dla siebie. To chyba na tym polega jego wielkość.

W 1997 roku, w grupie pięciu polskich karateków wziąłem udział w Światowym Turnieju Karate zorganizowanym w okinawańskim mieście Naha. W zawodach uczestniczyło około półtora tysiąca karateków z całego świata (ó4 kraje). Zawodom tym towarzyszył kilkunastodniowy cykl seminariów, który przebiegał w ośrodkach treningowych (dojo) mistrzów okinawańskich. Zajęcia były prowadzone z podziałem na grupy ćwiczące określony styl karate (shorin-ryu, goju-ryu, uechi-ryu). Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami, które przekazuję z pozycji polskiego instruktora karate, posiadacza drugiego dana, lekarza medycyny. Karate ćwiczę od dwudziestu lat, więc stosunkowo dobrze jestem zorientowany w metodyce treningu w Polsce. Natomiast miałem jedynie ftagmentaryczne wiadomości o sposobie prowadzenia zajęć w kolebce karate, na Okinawie.

Sale do ćwiczeń, tzw. dojo znajdują się w domu mistrza. Są to pomieszczenia o powierzchni około 80 m2 – znajdujące się na parterze. Miejsce do ćwiczeń zwykle powiększone jest o długi balkon na którym ustawione są makiwary. W ścianie centralnej dojo znajduje się; duża wnęka w której wisi zdjęcie twórcy danej szkoły karate. Obok znajduję się drewniane tabliczki z wypisaną etykietą dojo. Poniżej stoi wazon z kwiatami, a obok rożne pamiątkowe przedmioty. Pod jedną z bocznych ścian znajduje się sprzęt potrzebny do treningu: ochraniacze, kaski, tarcze do uderzeń, rękawice, worki, oraz tradycyjne przedmioty służące do wyrobienia siły, takie jak: sanchin gami, chischi, tan, kongoken. Po przeciwnej stronie sali stoją, duże lustra, oprawione w drewniane ramy wyposażone w kółka, co umożliwia ich dowolne ustawienie. W okinawańskim dojo panuje (jak wszędzie w Japonii) idealna czystość. Drewniana podłoga błyszczy, w powietrzu unosi się delikatny zapach kadzidełek, a dostojnie udekorowana ściana centralna stwarza w pomieszczeniu atmosferę świątyni. W tych warunkach trening nabiera specyficznego charakteru, jak gdyby misterium. Mala kubatura sali pozwala na zwiększenie poczucia jedności ćwiczących. Członkowie grupy, bardziej niż w wielkich halach gimnastycznych mogą się skoncentrować i pracować z maksymalnym wysiłkiem, niebagatelną rolę pełni tu także wzajemna dyskretna kontrola i doping.

Trening rozpoczyna się tradycyjnie rozgrzewką. Ze względu na klimat podzwrotnikowy – wysoką temperaturą i wilgotnością, rozruch jest krótki i sprowadza się do kilku zwykle tych samych ćwiczeń rozciągających. Dojo być może celowo nie posiada klimatyzacji. Nie spotkałem się w tej części treningu z elementami gier i zabaw których tak chętnie używamy prowadząc zajęcia w Polsce. Wydaje się, że taki zwyczaj podyktowany jest wyżej wspomnianą temperatura powietrza. Kolejnym etapem zajęć ćwiczenia utwardzające tzw. kote kitae. Są to ćwiczenia w parach w których karatecy naprzemiennie zadają uderzenia. Partner w sposób twardy blokuje. W ten sposób na każdym treningu przez około dwadzieścia minut adepci karate stopniowo nabywają dużej odporności przedramion, ud i podudzi na silne uderzenia. Po krótkiej przerwie przechodzi się do następnego etapu, którym jest trening kata. Polega on początkowo na wielokrotnym powtarzaniu jedynie poszczególnych fragmentów układu, złożonego z kilku ruchów, aby stopniowo przechodzić do coraz bardziej rozbudowanej formy. W końcu po monotonnej drodze (będąc cały czas obserwowany poprawiany) dojść do możliwości powtórzenia kilkanaście razy całego kata. Jeżeli mistrz stwierdzi, ze uczniowie poprawnie opanowali poszczególne ruchy układu, przechodzi do części najważniejszej, a mianowicie do ćwiczenia tzw. bunkai kata, czyli do interpretacji ruchów. Ta część treningu znowu przebiega w parach, a polega na perfekcyjnym opanowaniu technik obrony przed różnymi atakami, które twórca kata ukrył w pozornie niewiele znaczącym układzie bloków i ciosów. Jest to niewątpliwe najważniejsza część treningu na Okinawie i trwa około jednej godziny. W tym miejscu muszę podkreślić absolutny brak tendencji do pośpiesznego łączenia poszczególnych fragmentów układu i wyjątkową cierpliwość w cyzelowaniu detali. Następnie ćwiczy się tzw. dojo – kumite, czyli kilkuminutową kontaktową walkę między zmieniającymi się partnerami. W tej części treningu używane są ochraniacze i kaski. Po chwili odpoczynku, która wykorzystywana jest na uważne wysłuchanie uwag mistrza dotyczących najważniejszych błędów, przechodzi się do ćwiczeń wzmacniających silę. Karatecy przez około pół godziny zmieniają się przy tradycyjnych przyrządach takich jak sanchin gami, chischi. Niektórzy w tym czasie wzmacniają siłę uderzeń na makiwarze, albo przed lustrem poprawiają błędy pozycji lub przemieszczeń. Trening nie kończy się jednak na zakończeniu ćwiczeń fizycznych. Przychodzi czas na coś naprawdę niezwykłego. Ktoś z rodziny mistrza przynosi do dojo herbatę i ciasteczka. Wszyscy siadają w kręgu a atmosfera ciężkiej pracy nad sobą ustępuje miejsca rodzinnej serdeczności. Mistrz w sposób umiejętny kieruje rozmową, przekazując uczniom nie tylko wartości wychowawcze karate, ale często po prostu uczy ich jak w obecnych czasach powinni żyć. Doradza w wielu sprawach.

W treningu karate na Okinawie zwraca uwagę brak jakiegokolwiek pośpiechu w szkoleniu. Trener nie narzuca ćwiczącym bliskiego, spektakularnego celu. Uczeń rozpoczynający trening karate, od razu zdaje sobie sprawę, ze doskonałość, perfekcja pojawią się dopiero po wielu latach mozolnego i z pozoru monotonnego treningu. Następuje delektowanie się „drogą” do doskonałości, a owa doskonałość pozostaje zawsze celem bardzo odległym. Celem do którego można się zbliżyć, a którego być może nigdy się nie dotknie. Cierpliwość w pokonywaniu swojej słabości, umiejętność przegrywania z własną słabością i wytrwałe wracanie na wybraną drogę, stanowi tam szczególną wartość, większą niż na przykład sukces sportowy. Wydaję mi się, że w naszym kraju u sporej większości ćwiczących karate te wartości pozostają jedynie szumnie wypowiadanymi deklaracjami, a w rzeczywistości rozpoczęcie treningów podyktowane jest chęcią osiągnięcia szybkiej przewagi fizycznej nad innymi.

W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że historia Okinawy, to historia rozwoju karate. Na tej wyspie istnieje kilkadziesiąt rożnych odmian sztuk walki. Każda ma swoją kilkusetletnią tradycję. Obecnie, główni spadkobiercy poszczególnych szkół karate liczą około osiemdziesięciu lat. Sprawność tych ludzi, chociaż zdecydowanie wyższa od grupy rówieśników, siłą rzeczy odbiega od możliwości młodszych o kilkadziesiąt lat uczniów. W naszym kraju, w którym szerokie zainteresowanie wschodnimi sportami walki trwa zaledwie kilkadziesiąt lat, nie spotykamy się, jeszcze z takim zjawiskiem. W trakcie mojego pobytu w Japonii, biorąc udział w treningach w rożnych dojo zwrócił moją uwagę niezwykły szacunek jakim darzą uczniowie swojego mistrza. W tym wypadku nie ma żadnego znaczenia wiek oraz obecnie prezentowana sprawność fizyczna. Sukcesor stylu, pojawia się na treningu zawsze w otoczeniu kilku asystentów, posiadaczy wysokich stopni 7, 8 dan. Asystenci w trakcie prowadzenia zajęć nie tylko słownie ale również poprzez kurtuazyjny sposób zwracania się, do swojego nauczyciela podkreślają jego zasługi, które włożył w rozwój danej szkoły karate. Unaoczniają w ten sposób początkującym, że wszystko czego się nauczyli zawdzięczają temu często juz slabemu i schorowanemu człowiekowi. Oczywiście dla osiągniecia tak wielkiego autorytetu potrzebna jest odpowiednia praca instruktora ze swoimi podopiecznymi. Nigdzie w Polsce do tej pory nie spotkałem się z tak wielkim zaangażowaniem instruktorów w prawidłowy rozwój całej osobowości swoich podopiecznych. Na Okinawie realizowane jest to poprzez ćwiczenie w małych, najwyżej kilkunasto osobowych grupach, gdzie dzięki obecności asystentów prowadzących jednocześnie z mistrzem zajęcia. każdy z uczestników treningu ma indywidualny konlakt z nauczycielem. Wydaje mi się jednak, że najwiekszą rolę w formowaniu prawidłowej więzi uczeń – mistrz, spełniają rozmowy które odbywają się w dojo pod koniec treningu. Opisywane już przeze mnie powyżej dyskusje ćwiczących z instruktorami przy herbacie i ciastkach stwarzają niepowtarzalną rodzinną atmosferę. Takie są przecież korzenie okinawańskiego karate. Przez setki lat uprawianego w rodzinach, gdzie dla mistrza – ojca najważniejszym zadaniem było zadbanie o prawidłowy rozwój nie tylko fizyczny ale przede wszystkim duchowy swoich dzieci. Praktyka takiego kontaktu instruktora z uczniem jest godna szerokiego naśladowania w naszym kraju.

Ponad głowami ćwiczących w małych okinawańskich dojo unosi się niezwykła aura wytężonej pracy nad sobą . Monotonny trening, pozbawiony urozmaiceń w formie gier i zabaw, cechuje niebywałym zaangażowaniem wielokrotnie powtarzanych tych samych najprostszych ruchów. Indywidualny stały kontakt ucznia z instruktorem dopinguje do maksymalnej koncentracji. Obserwując ćwiczących dostrzega się w ich wysiłku nad doskonaleniem siebie kilkusetletnią tradycję, kultury Okinawy. Dziedzictwo przodków. Z punktu widzenia instruktora sportu, mieszkającego w kraju europejskim musze stwierdzić, że brak jest w treningu okinawańskim zastosowania nowoczesnych, naukowych osiągnięć z dziedziny fizjologii, sportu i medycyny. Okinawańskim mistrzom wydaje się, to być nie potrzebne, gdyż uważają, ze kilkusetletnia tradycja potrafiła skutecznie wyeliminować metody błędne i stworzyć pozytywny wybór ćwiczeń zapewniających optymalny rozwój karateki.

www.karate.nsacz.pl

www.karate.nsacz.pl

Adres

Nowosądecki Klub Okinawa Karate
33-343 Rytro
tel. 502 641 262
Strona WWW: http://karate.nsacz.pl
Adres e-mail: kontakt@karate.nsacz.pl

karate-kobudo

karate-kobudo

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress